sobota, 24 maja 2014

Nie wiem czy ktoś mnie tu czyta, nie komentujecie, troche mnie to martwi.
Pisałam w poprzedniej notce, że ja nie mogę komentowac bo coś mi sie zepsuło i nie wiem dlaczego nie dodaje mi komentarzu, ale wierze i trzymam za Was kciuki w duchu , mam nadzieje ze Wy za mnie też. 

Postanowiłam rozpocząć SGD.



Chcę do wakacji wyglądac o niebo lepiej. Nie wyobrazam sobie obecnej mnie w spodenkach ..
W miarę możliwosci bedę codziennie zdawać Wam relacje jak mi idzie, codziennie po szkole postaram się siąść i napisać, tym razem obiecuję. 

U mnie jest lepiej. Jem o wiel wiele wiele mniej slodyczy. Ostatnio moja waga pokazala 61,6 kg. Jeszcze ostatnio bylo 63,5 co było porazka. Walcze, ale teraz chcę dać z siebie wszystko by osiagnąc cel. Cieszę się, że pokonałam ta władze slodyczy, ze jestem w stanie zapanowac nad zjedzeniem ich. Gdy przypomne sobie zime, jak jadlam i jadlam bez opamietania to przechodzą mnie ciarki. Teraz jest inaczej, znacznie lepiej :)


Moja motywacja?

Nie chcę sobie zniszczyc życia i moich marzeń przez brak samodyscypliny i silnej woli. Bez niej w zyciu, w niezaleznie czym polegne, nie chodzi tylko o diete czy cwiczenia. Musze w sobie ponownie wypracowac kontrole i samodyscypline. 

Chce znów spojrzec w lustro i sie usmiechnąc. Patrzec na swoje nogi z podziwem, ze doszłam do tego sama cięzką pracą.

By móc się zajebiscie ubierac, tak jak chce, i by wszystko lezalo na mnie idealnie. 

By na zakonczenie roku ubrac obcisła kiecke i pokazac tym wszystkim grubym swiniom, że nie powinny mi nawet w zarcie przez ten caly rok wypominac to ze przytyłam. Niech zobacza na koniec ze znow osiagnelam to o czym one marza! I by było im wstyd za te wszystkie docinki.

Plan:
W weekendowe bede starac sie jak najmniej siedziec w domu, a jesli juz to sie uczyc, czytac ksiazke, pisac tutaj badz pamietnik, wstawac jak najpozniej i duzo duzo sprzatac, zakupy itp.
Codziennie po szkole bede wracac do domu, jesc obiad, nastepnie pisac tutaj i chodzic spac, albo wyjsc gdzies z P. Potem miedzy 16 a 19 cwiczenia. Nastepnie gorąca kąpiel i tv z rodzicami jak co wieczor :) Lubię czasem spędzić z nimi czas, choc zazwyczaj zle ich traktuje. Ale moze to powod tego, ze nie potrafie wyrazac uczuc i jestem troche zamknieta w sobie, chociaz zgrywam zarozumialą i pewną siebie nastolatkę zeby to ukryc. Nie lubie pokazywać, ze jestem słaba, nie potrafie sie przy kims rozplakac. Moja maska mi na to nie pozwala. Dobrze ze chociaz tutaj moge napisac, co tak naprawde czuje i myslę. I byc po prostu sobą, a nie tą niby "zapatrzoną w siebie suką".
Dziekuje.


A dzisiaj zamiast zdjęć moja ulubiona piosenka:



POWODZENIA! :*

środa, 21 maja 2014

Hello :)

Cześć.
Wiem, że bardzo dawno nie pisalam, ale jakos nie moglam. Dzisiaj gdy tu weszlam poczulam, że w koncu jestem w "swoim" świecie.  Chcialam wam skomentowac posty, ale nie wiem dlaczego się nie da, daje "dodaj komentarz" i nic. MIalyscie tak kiedys?
A co u mnie?
Obecnie nie przytylam od miesiaca!! Jak na mnie jest bardzo ale to bardzo ogromny sukces. Był nawet jeden caly tydzien w ktorym nie zjadlam NIC slodkiego :)
Za miesiąc wakacje, a ja ich najnormalniej swiecie nie chce. Chcialabym po prostu zamknąc sie w domu, zeby wszyscy ludzie na swiecie znikneli a ja po prostu moglabym sie odchudzac. 
Czesto mam takie stany depresyjne, wahania nastroju, w momencie moge sie poplakac.. 
Ostatnio zaczełam wymotowac, znalazlam sobie taka ucieczke od tego gdy sie najem. Wiem ze nie powinnam, ale jakos czuje sie po tym lepiej. 
Denerwuje mnie to ze nie daje rady i co zaczne diete to sie poddaje.
Wszystko bym dała za 50 kg, musze schudnac 12.
Czesto mysle o tym gdy rok temu wazylam 44kg, chcialabym sie chociazby wrocic na jeden dzien do tego okresu. Strasznie mnie to boli ze zawalilm i przytylam. Teraz wstydze sie swojego ciała. Zakrywam je po swetrami, w dodatku najczesciej chodze w getrach, bo w spodniach zle sie czuje. Mam 168cm i w moim przypadku 60 kg to PORAZKA.
Zastanawiam sie nad baletnica, musze jak naszybciej schudnac. W dopdatku 6 czerwca mam komers, wiec pasuje jakos wygladac. Postaram sie wchodzic tu codziennie. Ciesze sie, ze wrocilam, bardzo ale to bardzo tesknilam za Wami :)


Była ktoras z Was na baletnicy? Jakie mialyscie efekty? :)

Bede teraz jesc 300/400 kcal dziennie, wiem ze dam rade. Mam swoj cel i jego bede sie trzymac.

MOTYWACJA




czwartek, 24 kwietnia 2014

Dzień 1 ! :)

Pierwszy dzien w pełni udany, nawet nie było tak trudno.
Dzisiaj mialam egzaminy wiec poł dnia w szpilkach, ale to nic, przyszlam, poszlam na spacer z psem i pocwiczylam :)

Bilans:
Śn: 2 wassa z twarozkiem i pomidorem
IIśń:jabłko
Ob:zupa na samych warzywach
Pod:jablko,kiwi
Kol:wątróbka z warzywami

Cwiczenia:
Skalpel ewy chodakowskiej

Kolacja o 18:00, wiec jest okej bo i tak zazwyczaj chodze spac kolo 23.

Waga dzisiaj: 63,4;//////// Pierwszy raz w zyciu tyle waze, ale nie dziwne .. po glodowkach, obzarstwach i zas obzarstawch to normalne. Mam nadzieje ze waga szybko zleci skoro po takich ucztach sporo ograniczyłam jedzenie i zaczelam cwiczyc.

Czuje ze tym razem sie nie poddam :)

Zyczcie mi szczescia bo jutro ostatni dzien egzaminow. Jak na razie poszlo świetnie.

Motywacja




środa, 23 kwietnia 2014

Powracam na 2 miesiące :)

Hej. 
Dawno nie pisalam, ale czasem tu zaglądałam. Moja waga bez zmian 60 kg.. moze 62/3.
Do wakacji chcę ważyć 50 kg, 12kg w 2 miesiace dam rade. Na dobre żegnam sie ze slodyczami i niezdrowymi rzeczami!
  
Bedechudabedechudabedechuda!

Plan:
1.3 lub 4 posiłiki o regularnych porach.
2.Duzo, duzo ćwiczen- ostatnio kupilam karnet na silownie i zajecia fitness, a w domu postaram sie codziennie cwiczyc skalpel ewy chodakowskiej i 300 brzuszkow i nozycych przez pierwszy tydzien (z kolejnymi tygodniami bede zwiekszac ilosc).
3.Nie liczę kalorii, jem po prostu malo i zdrowo.

Mam 2 miesiące, zaczynam od 24 kwietnia. Bede starała sie pisac codziennie. Teraz już nie ma wymowki co do odchudzania WALCZYMY! 

Jesli ktoś chciałby dolączyc do mojego planu dzialania, zapraszam :)
 Zrobilam sobie juz zdjecia calego ciala z przodu , z tylu i zobaczymy za 60 dni jak bedzie wygladac.
Wiem, że bedzie cięzko, wiem ze bedzie bolalo, ale wole plakac z powodu ze dzialam i wymaga to ode mnie poswiecenia, niz siedziec, nic nie robic i zazdroscic innym dziewczynym jakie to nie sa chude i piekne. Damy rade, w 2 miesiące mozna zdzialac cuda! :)

MOTYWACJA






środa, 26 marca 2014

"Ciało to twoja świątynia"- podniosłam się i działam

Cześć wszystkim.
Od ostatniego postu miałam kilka chwil bezradności, jeszcze większej bezsilności i strasznego płaczu. Ale tak naprawdę po co to wszystko. Mam przecież całe życie, więc mogę kazda diete wypróbować :) Po co zastanawiac sie którą i zmieniac , mieszać. Po drugie tak naprawde doszlam do wniosku ze to nie dieta jest problemem, lecz moja motywacja, a właściwie jej brak. 
Wczoraj chciałam ubrac spodenki z wakacji. Kupiłam je ważac 45 kg, teraz pewnie gdzies z 60 jest, boję sie nawet stawac na wagę. Zatrzymały mi się już gdzieś na początku ud. Nie wciągnełam ich do konca. Poczułam taką złość, ale jednoczesnie siłe "PIERWSZEGO LIPCA JE UBIERZESZ I BEDZIESZ ZAJEBISCIE SIE W NICH PREZENTOWAĆ". Dokładnie tak sobie pomyślałam :) 

Jutro pierwszy dzień SGD. 

Szczerze to jak sobie rozplanowalam bardzo dokladnie i dobrze ten jadlospis to np z 400 kcal wychodza naprawdę nie małe posiłki. Hm "posiłki", no nie wiem czy wasse można nazwac posiłkiem, ale chodzi mi, że lepiej zjeśc czegos duzo, co jest malo kaloryczne niż zjesc jedną bułe ktora zajmie to 400 kcal. 
To tylko 1 miesiąc. Dni teraz tak szybko uciekają. Nic nie stoi mi na przeszkodzie bym nie przeszła na tą dietę. Mam cichą nadzieję, że uda mi się schudnąć do 50kg. Moje ciało ma tak, że szybko chudnie, ale tak samo tyje w ekspresowym tempie. Po drugie po ostatnich miesiącach i dniach mojej wielkiej ilosci jedzenia , nagle takie BUM moze spowodowac duzy spadek wagi. 

Wierze, że mi sie uda i ze moze juz za miesiac wcisne sie w te spodenki, przynajmniej choc na cale uda wejdą.

Ostatnio mam bardzo dziwnie zmiany nastroju. Aż mnie to samą przeraża. Wiem, ze to przez jedzenie. P. i mama też bardzo dobrze o tym wiedza, jak mnie pocieszaja, lecz nie mowia tego na glos, bo nie chca robić mi przykrosci, ale bardzo dobrze wiem, że mnie rozumieją. Juz nie raz byly takie sytuacje, że mi mowily o co tak naprawde chodzi. Tylko wtedy wyrzucaly to z siebie, jak juz bylam w naprawde zlym stanie. 

Jednak wiosna robi swoje i gdy tylko wstając widze piekne sloneczko, chce mi się żyć. Dostaje jakiejś werwy do wszystkiego. Diety, ćwiczen, spotkan ze znajomymi, nawet na szkołe .. :)

To tylko miesiąc dasz rade, dasz rade. Po tej krotkiej chwili bedziesz wygladala o wiele lepiej, bedziesz sie czuc lepiej. Nie porzucaj takiej szansy. 

Życzę Wam wszystkim kochane dużo pozytywnej energi i abyście wszystkie do wakacji miały swoje piekne, wymarzone ciałka. 
Do jutra! :)




poniedziałek, 24 marca 2014

Bezsilność

Tak, znów wahałam sie czy napisać czy nie, ale jednak nie wytrzymalam. 
Po powrocie z wakacji miałam już nadzieje, wręcz byłam pewna że wygrałam z Aną, że odeszla. Niestety, wystarczyl tydzien, żeby wszystko powróciło do starego ładu. Znów myśli o dietach, na ktorą przejsc, moze sgd, moze ta, a moze inna,  o nazarciu się ...
W dodatku mam okres i juz w ogole. 
Naprawde uwierzyłam, że potrafie bez niej żyć, że sama wszystko ogarne, że musze się cieszyc z zycia bo nie tylko jedzenia i odchudzanie jest najwazniejsze.
Jeden tydzien i wszystko wrociło. Jestem głupia, bezsilna, gruba i znów uwięziona. Chce wolności! 
Chce znów czuć, że potrafie sama sie ograniczac i kontrolowac. Znów powróciłam do tej klatki Any. Boję się, znów płacze bo nie daje sobie rady. Dlaczego? Czemu to dotyka akurat mnie i Was? 
Chcialabym cofnąc się o 2 tygodnie wstecz kiedy naprawde czulam się już taka silna i niezalezna. 

A teraz, powtorka, objadanie sie, rzyganie, objadanie, glodzenie, objadanie, cwiczenia. 

Nie chcę tak zyć! Chcialabym komuś o tym powiedziec, ale wiem, że nikt mi nie bedzie w stanie pomóc, bo nikt "normalny" mnie nie zrozumie. 
Ja sama jeszcze 2 tyg temu jak sobie przypominalam to zycie ktore wlasnie znów wrocilo bylam zniesmaczona i wrecz uwazalam to za psychiczne.

Zastnawiam się na jedną kweistą, tak dietą :
-sgd
-rano wasa, potem obiad
-czy moze powrot do mojej diety z przed roku 

ale teraz :
-na sgd jestem strasznie glodna
-druga opcja, niby wydaje sie spoko, ale ja wole czeste posilki
-do starej diety boje sie wrocic, mam zwiazny z nia jakis dziwny strach. choc moze jakbym go przelamala to bylo by ok?


NIE DAJE RADY. 
Znów zabłądziłam i sama się uwięziłam, moje życie znow wyglada jak zycie niewolnika.

 A może po prostu zmienic nastawienie na takie jakie mialam po wakacjach.. 
Chcialabym wejsc na wage , ale wiem ze zobacze tam cos czego nei chce widziec, w dodatku mam okres. Nie, nie będe tam wchodzic.

Ide sobie rozpisac plusy i minusy wszystkich tych diet. 

Mam nadzieję, że chociaz Wy sobie lepiej radzicie, do zobaczenia ..

czwartek, 20 marca 2014

Szczęśliwe zakończenie? Do widzenia.

Witajcie kochane. 
Szczerze to bardzo ale to bardzo długo zabieralam się za tą notkę. Przekładałam ją, z dnia na dzien, ale w koncu się zdecydowałam. Może też trwało to dlatego taki kawał czasu, bo musiałam wszystko przemyśleć, żeby jak najlepiej przekazać Wam moję ostatnie myśli.

Kończę z Aną, nie chcę byc już niewolnikiem, sama potrafie zapanować nad swoim ciałem.

Zacznę może od początku..gdzie w ogóle mialo to początek.
Tak jak pisałam przez ostanie notki, pojechałam na tygodniowe wakacje. Wraz z rodzicami mieliśmy wyjezdzac na lotnisko o 24. W ten dzień postanowiłam sobie, że bede mało jeśc, aby podczas drogi nie było mi zas niedobrze z przeżarcia i bym nie musiała czuć swojego ZNOWU wypukłego od przesadzonej ilosci jedzenia. Niestety, dzień jak codzień, po powrocie ze szkoły nażarłam się jak dzika świnia. Potem ćwiczylam, potem znow jadlam, potem cwiczylam i znow jadlam. O 22 poszlam do łazienki, płakalam z bezsilnosci, nawet nie miałam ochoty już jechac na te wakacje, chcialam sie zaszyć w domu i nie wychodzic. Patrzyłam w lustro i plakałam. 

Teraz gdy sobie to przypomne i widze że to było psychiczne, po prostu chore. W obecnym czasie doskonale rozumiem moja mame, dlaczego mówiła mi, że najlepszym rozwiazaniem dla mnie była by wizyta u psychologa bo nie mogła juz patrzec jak sama się katuję.

No ale cóż, wakacje już opłacone no i wyruszyliśmy. 

Wczesniej postanowilam, że ten tydzien tam poświęce na zdrowe jedzenie i ruch, poniewaz posilki mielismy o okreslonych porach, a sama nie mialam nic w pokoju do jedzenia, wiec nie moglam sie objesc jak to robilam codziennie tu w Polsce.

Jechalismy, jechalismy, w koncu zatrzymalismy sie w takim mozna powiedziec "bufecie" zeby coś zjesc. Ja wybrałam jednak herbate, nic nie zjdalam, po drugie i tak juz mialam wystarczajace wyrzuty sumienia. Rodzice i brat zdjedli no i wyruszylismy na lotnisko. Lecieliśmy 4,5 godziny. Przez ten czas nic nie zjadlam. Gdy dotarlismy na miejsce obad byl za 30 min. No ale dobrze, czas minął i koło 13 poszlismy cos zjesc. Stołowka bya ogroomna, jedzenia tez strasznie duzo. Jednak pomimo tego widoku nie zjadlam duzo, tylko odrobine ryzu. Chociaz bylam glodna po calej podrozy i tez emocjach. Do kolacji (19.00) spacerowalismy, odpoczywalismy po drodze, czas minął szybko, ale głod mnie zzeral. Na kolacji zjadlam same zdrowe rzeczy, z tego co pamietam jakies gotowane warzywa. Kolejny dzien zaczal sie podobnie, samo zdrowe jedzenie. Na sniadanie musli na jogurcie naturalnym, obiad, warzywka z ryba i kolacja tez dosc zdrowa. I tak mijal mi tydzien. Oczywiscie zdarzylo mi sie zjesc cos niezdrowego, jakies ciasto, czy pare frytek, ale nie tak jak tu. 
Poza jedzeniem moge Wam zdradzic tak dodatkowo, ze poznalam tam chlopaka, byl animatorem w tym hotelu, dogadywalismy sie po angielsku, ale był niesamowity. Nawet nie myslalalam tak o jedzeniu bo bylam w jakims jego amoku haha :) No ale wracajac do naszej sprawy. To bardzo duzo sie tam ruszalam. Caly czas praktycznie gdzies chodzilam, tu przebieglam, plywalam, spacerowalismy wzdloz oceanu, wieczorne dyskoteki, gdzie tanczylam po godzinie a jeszcze potem jak wracalam do pokoju to cwiczylam troszeczke, no i wiele wiele pozytywnych emocji.

No i tak tydzien zlecial , bardzo ale to bardzo przyjemnie.

W dzien wylotu zjadlam na sniadanie musli i z tego co pamietam 2/3 slodkie buleczki, potem nie jadlam juz nic dopiero na drugi dzien w Polsce. Odczuwalam glod, ale w ogole mi to nie przeszkadzalo. Tam tez bardzo czesto bylam glodna.

I tak na wadze po tygodniu zobaczylam 58 kg. Schudlam 2 kg w tydzien. Bez jakis strasznych wyrzeczen.



A teraz moje wnioski..
Tam zylam mozna powiedziec beztrosko. Nie myslalam o jedzeniu, wiedzialam ze mam ustalone posilki i ze po prostu musze zjesc cos zdrowo. Ruchu tez bardzo duzo. Zauwazylam tez, ze nie tylko ja sie tak tam zywilam i cwiczylam. Wiele pan odzywialo sie tak samo. I wcale nie bylam tam INNA jak to sobie zawsze wmiawialam. 

Dlatego walczcie ze sobą! Nie ulegajcie glosu, mówiącemu Wam,żebyscie sie nazarly zamknely w pokoju i nie wychodzily z domu, ani tez nie komus kto mowi Wam "zjedz dzis jedna marchewke" a potem spisz caly dzien w domu z glodu i z wyczerpania.

Ja już powiedzialam temu NIE. Teraz zauwazylam ile naprawde swietnych chwil mnie ominelo, bo zaszywalam sie w domu przez jedzenie, albo przez jego brak. 
Jedzenie powinno stanowic ostatnie miejsce na liscie naszego planu dnia. Nie możemy poswiecac mu calej uwagi. 

Nie pisze tego po to, zebyscie nagle wszystkie rzucaly swoje diety, nie skądze. Chcialam Wam tylko przekazac zeby jedzenie, dieta nie zajmowalo całego czasu i zycia.  
Po drugie jezeli caly czas myslicie o jedzeniu tym bardziej nasuwacie na siebie jego presje. Na przyklad przechodzicie na jakąs diete ale za chwile macie ochote na cos slodkiego. Wiec jecie to i rzygacie .. 
Ciało to NASZA świątynia i nie dajcie się zeby ktokolwiek inny nim kierowal.
To Wy wiecie co dla niego najlepsze.

Ja obecnie przechodze na SGD i nie, nie nazywam tego katorgą, wręcz się ciesze. Moje zycie teraz jest naprawde bardzo dobre. Coraz bliżej wiosna  i świat staje się też bardziej radosny i kolorowy. SGD nie bedzie stanowic podstawy do mojego funkcjonowania. Dieta bedzie tylko małą cząsteczką w całym moim planie. I własnie to chcialam Wam przekazac- róbcie co i jak chcecie, ale nie pozwolcie zeby to "coś" zapanowało nad całym Waszym zyciem!


Dziewczyny nie dajcie się.


Nie wiem czy jeszcze tu napisze, szczerze nie chce juz uczestniczyc w takim zyciu. Założyłam sobie zeszyt, w ktorym tam bede opisywac moje postepy w diecie i bilanse. Moze kiedys jeszcze tu napisze, moze jutro, moze za tydzien, miesiac, rok ... 

Na dzien dzisiejszy Was żegnam i szczerze życze, zebyście w koncu byly szczesliwe, bez Any. 

I prosze nie osądzajcie mnie za to, ze tak postanowilam.

wtorek, 25 lutego 2014

Od ostatniego postu jest LEPIEJ. 
Na drugi dzien po tym jak zobaczylam 60 kg na wadze cwiczylam caly dzien. Nie poszlam do szkoly bo mialam zapalenie oskrzeli. Ale nie moglam siedziec i nic nie robic, bo caly czas mialam ten fragment wagi w glowie .. 
Ogolnie od paru dni cwicze codziennie po okolo 40 min. Jest lepiej ale nic nie schudlam! Moze dlatego ze zbliza mi sie okres? Nie wiem. jem tez naprawde o wiele wiele mniej niz w ferie .. 
Zaczelam sie tez wiecej uczyc. Dlaczego nie chudne? To przez zblizający sie okres? 
Prosze, zeby o to chodzilo. 
Wczoraj mierzylam sobie spodenki, sukienki itp bo w piatek wyjezdzam na wakacje, wiec juz dzisiaj uprzedzam ze nie bedzie mnie przez tydzien tutaj. Ale no wlasnie, zaczelam mierzyc te wszystkie rzeczy i moje nogi są ohydne. Nie chce tak wyglądac w wakacje. Dlatego postanowiłam, że gdy tylko wroce z Maroko zacznę moją starą diete. 
Obecnie jem na sniadanie 2 wassa np z twarozkiem 0% i potem jakis zdrowy obiad. Niestety pierwszy dzien tylko byl idealny, bo w nastepne wpadlo juz troche slodyczy, ale i tak mniej niz jadlam! Zauwazylam ze potrafie juz przetrwac. Plus żuję dużo gum, może od nich nie chudne? Ale w sumie zuje te bezcukrowe.. Nie wiem i tak lepiej zjesc 10 gum, niz tone slodyczy. 

I tak ciesze się, że jest lepiej i wychodzodze juz z tego "ciągu" jedzenia. 
Ale moje postanowienie po powrocie to do wakacji -15kg! 
Do końca:

 marca - 55 kg 
kwietnia- 50 kg
maja -  45 kg

Będę ćwiczyć brzuszki i nozyce. Akualnie ćwicze  Miley Cyrus Workout: Sexy Legs
i od 4 dni podjelam sie wyzwania "30 dni z mel b".
Niby spoko bo wychodzi 40 min dziennie, ale ciagle mam wrazenie ze nie chudne od tego i w sumie efektow na wadze tez nie widze!
Musi mi się udać, bo w wakacje chcę już naprawde wyglądać świetnie i nie musiec zakrywac nóg.

Ostatnim czasem wahałam się miedzy byciem chudą a fit. Ale tak naprawde najpierw musze być chuda, a potem wysportowana. Bo co to za wysportowane cialo, jesli uda sa grube i tylko umiesnione? Nie chce tak. Do wakacji schudne, a wakacje postaram się zwiekszac, urozmaicac ZDROWE posilki i zacząć biegac, jedzic na rolkach etc. Może zapiszemy sie z P. na siłke jak kiedys i co rano bedziemy chodzic :)


A może SGD? Pewny szybki efekt. Na początku maja mogłabym wazyć już 45 kg. Musze się powaznie zastanowić.

MOTYWACJA:





piątek, 21 lutego 2014

GRUBAS

PRZYTYLAM. 

Od ferii i zbyt dlugiego wolnego, od wyjazdu z P., od glodowek i obzarstw , zobaczylam na wadze 60 kg.

Jesteś gruba, ohydna, oblesna, wstydz sie, wstydz sie siebie i swojego okropnego ciala, szczegolnie nog! Mowilam ci ze bedziesz zalowac, nie sluchalas, to teraz placz pizdo!

Znów moje mysli. Mam juz dosc. Czuje jak od tych 4 kg przytylam szczegolnie na twarzy. Wygladam jak arbuz. Nigdy tyle nie wazylam. Chce schudnac chociaz do 50! Mam 4 miesiace do wakacji, musze dac rade!
Rozplanowalam sobie juz co mam jesc, jak i co cwiczyc. 

Nalezysz do any. To ona chce twojego szczescia, opamietaj sie w koncu!

Wczoraj cwiczylam prawie caly dzien,z nadzieja ze dzis zobacze chodziaz 59.8 a tu nic, kompletnie nic!
Jutro zaczynam. DAM RADE. Te ferie mi wszystko zniszczyly, ten wyjazd, ten brak kontroli !
Musze sie w koncu ogarnać by w wakacje wygladac tak:


Przepraszam, że taki chaotyczny ten post, ale pisze co czuje. Jestem zdenerwowana, znow nażarta.
Odezwę się jutro.

MOTYWACJA
A moją główną motywacją, bedziecie Wy.







wtorek, 18 lutego 2014

Nie chcę tak żyć!

Przerwalam diete baletnicy, a dlaczego? 
Wczoraj mialam glodowke (tak jak jest w jadlospisie) przez polowe dnia bylo okej a o godzinie 16 jak sie polozylam to mialam wrazenie ze juz nie wstane. Dzisiaj rano wstalam, bylam glodna, choc szczerze to nie jakos strasznie. poprosilam mame zeby napisala mi zwolnienie z wf, udawalam ze boli mnie brzuch. Strasznie się bałam ze zemdleje bo troche krecilo mi sie w glowie. No ale dobra poszlam do szkoły. Gdy weszlam do klasy zaczely mi sie trzasc rece, obraz tez jakis dziwny. Bałam sie ze zaraz zjade, w dodatku byla strasznie slaba. Nie moglam sie w ogole skupic na lekcji, caly czas patrzylam tylko na moje drżace rece i w biala kartke od zeszytu zeby nie zemdlec. Głod takze sie nasilil. Marzyłam by zjesc chociaz plaster pomidora lub lyzeczke serka wiejskiego Wtedy postanowiłam, że STOP to nie dla mnie, nie chce tak życ. Wrociłam do domu kolo 11 i zaczelam jesc, do godziny 14 z przerwami co 30 min .. bylam wyglodzona jakbym nie jadla tydziena a to tylko przeciez 1,5 dnia.
Nie jestem stworzona do glodowek, nie wtedy gdy chodze do szkoły. Jakbym miała wolne, to okej. Bezproblemu moglabym nawet nie jesc przez pare dni, na wakacje bardzo dobry pomysl, ale nie w roku szkolnym. Musze miec zbilanwsowaną diete i POSWIECIC CZAS NA ĆWICZENIA. Jeść co 3h male posilki.  

Za dużo tego jedzenia. Chcesz być chuda? CHCESZ! To dlaczego masz tyle wpierdalac? 
Co zas Ci sie nie chce ćwiczyć? HA HA a potem narzeka ze gruba.
No wez sobie tą czekoladke, zaczniesz od jutra, jeden dzien Cie nie zbawi.
Nie mozesz jesc, jestes  motylkiem,jestes inna, my nie jemy. Najwazniejsze to byc chuda. 

Tak to moje chore mysli, ktore nawiedzają mnie codziennie .. Gubię się, bardzo często. Nie chce tez wracac calkowicie do mojej starej diety, bo chcialabym sprobowac czegos nowego. Moze po prostu wlasnie jesc malutkie posilki co 3 h i wieczorem 400 brzuszkow i 400 nozyc? Nie za duzo jedzenia a za malo cwiczen ? Po robieniu Chodakowskiej zawsze czuje jakby rozbudowywały mi się miesnie a nie ze chudne, po brzuszkach i nozycach czuje sie jakas spelniona ..
Myślalam nad tym, być zacząc robic sobie malutkie urozmaicone posilki. Zeby nie bylo nudno! By ta dieta mi sie podoba. bym na niej chudla ale tez przede wszystkim byla SZCZESLIWA.
Do wakacji na pewno na tym schudnę. Jeszcze za niedlugo jade na wakacje a tam bedzie na pewno bardzo duzo zdrowego pysznego jedzonka, wiec moze czas to wykorzystac?

Ty gruba swinio,. glodz sie i badz chuda w 2 tygodnie, a nie w 2 miesiace. 

Dlaczego ciągle w srodku mam taki głos? Czasem go nienawidze, ale wiem ze gdyby nie on to nie wiadomo jakbym teraz wyglada..
Chce zacząć cieszyc sie jedzeniem ZDROWYM oczywiscie i celebrowac kazdy posilek. 
Nie chce chodzic glodna, slaba i zaspana.

Musisz jestes motylkiem, nalezysz do any. Ty nie mozesz jesc. Dobrze wiesz ze to sie tylko i jedynie skonczy wyrzutami sumienia i oblesnym ciałem.

Ale przeciez rok temu jadlam 4 male posilki, cwiczylam to samo a osiagnęłam perfekcję, moje ciało wygladalo jak szkielet. 
Tak, od dzis malutkie zdrowe odzywianko. Nie musze od razu wpierdalac czekolady i batonikow zeby cieszyc sie jedzeniem. Malym serkiem wiejskim tez mogę sie cieszyc, przez taki sam okres czasu i piekne go celebrowac.

Wiecie co .. gdy czytam Wasze blogi wiele dziewczyn twierdzi ze nie jest motylkiem i nie nalezy jeszcze do pro ana bo wazy np o 5 kg za duzo, ale tak naprawde gdybysmy nie byly w tym, to nie zalozylybysmy bloga i nie walczyly! Nie jedna "normalna" dziewczyna po 3, 4 dietach by sie poddala, albo po tym jak byla by 3 dni na diecie i sie nazarla. A my walczymy, dlatego uwierzmy we wlasnie sily, bo gdybysmy ich nie mialy juz dawno bysmy sie poddaly :)

MOTYWACJA




poniedziałek, 17 lutego 2014

Dieta baletnicy : Dzien 1

 Jak widac po tytule przeszlam na baletnice. Zapomnialam, ze za dwa tygodnie jade na wakacje, wiec musze jak najszybciej schudnać a SGD nie dal by mi takich szybkich efektow, ale spokojnie jak wroce z wakacji przejde na SGD, bede CHUDA :)
Przeszła któras z Was baletnice? Jestem ciekawa Waszych efektow. 
Mam dzisiaj pierwszy dzien, czyli glodowka, jestem troszke oslabiona, ale moze to tez przez to ze sie niewyspalam. Ale bedzie dobrze, to tylko 10 dni, dzisiaj pierwszy, jeszcze tylko 9, bedzie dobrze.

Wrócilam przed chwilą ze szkoły. Jestem padnieta. Ide zaraz z P. do deja vu, wypije tylko czarna kawe i bede patrzec jak ona je, ale z tym nei mam problemu nawet na glodowkach. Tak szczerze Wam powiem, że jestem jakas szczesliwa. 
Cały czas mysle o pewnym chlopaku .. w sumie to latwiej przejsc diete gdy am sie jeszcze o czym innym myslec niz tylko o diecie, wiec to bardzo duzo mi ułatwia :)
Mam tylko w glowie obraz chudej mnie i jego u boku. Czyli szczesliwej mnie .. 
Rok temu go wyjebalam, potem on sobie znalazl dziewczyne. Od tej imprezy na ktorej byl u mnie nie moge przestac o nim myslec. Chyba zatrzymalam sie w momencie gdy przytulalam sie do niego, czulam jak oddycha i drga gdy mowi .. tak malo a jednak cieszy :)
P. mówi, że widac ze on tez ma jakies zamiary w stosunku do mnie. Przeciez by mnie nie przytulal . W dodatku przyszedl potem na gore zeby sie mna zaopiekowac i polezec ze mna. Czuje sie przy nim tak bardzo bezpieczna i kochana. Tylko ma dziewczyne .. no ale moze stara milosc nie rdzewieje :)
W dodatku mamy taki zajebisty kontakt ze soba. No zobaczymy, strasznie bym chciala zeby to wsyzlo. No ale przede wszystkim nie bede robic sobie nadziei zeby potem nie plakac i niewiadomo co. Jak narazie trzeba brac poki jest :) 
 

Trzymajcie kciuki, zebym wytwrwala, ja wierze! 


Jestem coraz blizej do mojego szczęscia. Musze dac rade. Tym razem sie nie poddam. Mój obraz w głowie "chudej mnie" bedzie rzeczywistoscią.
Badż silna. Bądż cierpliwa. Czas i tak minie. Wykorzystaj go jak najlepiej. 


MOTYWACJA




Damy rade ! :)





sobota, 15 lutego 2014

1h 16 min na "nowej drodze"

Zaczynam dzisiaj. Sobote jeszcze odpuścilam i zrobilam sobie "wolne" ..
Jest 1 w nocy, niedziela i moj pierwszy dzien SGD. Zaplanowalam sobie juz posilki, plan co robic zeby nie myslec o jedzeniu. Dzis wieczorem sie najadlam bo wiedzialam ze juz nie bede mogla i szczerze powiem wam ze pierwszy raz od nie pamietam kiedy mialam jakas wewnetrzna blokade, ktora mowila "nie chcesz tego". I tak nie zjadlam sporo rzeczy, jak naprzyklad ciastek, czekolad ktore mialam w szafce, chociaz je jeszcze niedawno kochalam. A teraz po prostu ich  nie chcialam. Czulam jak cos zatyka mi przelyk gdy parzylam na to. Czyżbym odzyskala siły? 


Od niedawna zauwazylam ze chowam sie pod udawana maską silnej i pewnej siebie dziewczyny a co przede wszystkim najsmieszniejsze SZCZESLIWEJ. Nie chce udawac ze jestem szczesliwa, chce naprawde zyc pelnia zycia, a nie tylko to zgrywac. Mam juz tego dosc. Na codzien zgrywam pozory silnej, niezaleznej i objetnej na wszystko, a tak naprawde w srodku jestem wciaz mala dziewczynka bojącą się swiata. Jak to jest? 
Chcę przestać udawac inna mnie.. tylko jesli ludzie sie ode mnie odwroca gdy zaczne byc prawdziwa sobą? Gdy P. uzna ze jezeli nie odpierdalam, nie smieje sie z nia jak zawsze tylko jestem ciut cichsza odwroci się ode mnie ? 


I w dodatku milosc, a wlasnie jej brak .. Chcialabym miec chlopaka, kogos z kim moglabym dzielic siebie. Przed wczoraj byly walentynki. Niby dostalam zaproszenie ale nie poszlam, bo dostałam od osoby na ktorej mi w ogole nie zalezy. Natomiast Ci na ktorych mi naprawde zalezy nic, kompletnie nic. Dlaczego? Czy do konca zycia bede niezdecydowana, zmienna i sama? Chociaz moze to dlatego ze sama zle sie czuje ze soba i nie potrafie sobie kogos znalezc .. ?


Tak wiele pytan, na ktore nie potrafie odpowiedziec. 
Wiem jedynie, że chce być taka jaka jestem naprawde. Chce skonczyc udawac i poczuc sie przede wszystkim SAMA ZE SOBĄ szcęsliwa, bo Ci ludzie ktorzy mnie teraz otaczają predzej czy pozniej i tak odejdą.

Jutro ostatni wolny dzien ferii, a w poniedziałek znów szkoła. Musze się przyłozyc do nauki i ogarnąc ten cały "syf".

A gdy zrobi sie cieplo, chce ubrac je:






Znalazłam je na allego i gdy tylko schudne zamowie je. 
Najwiekszym plusem tego dnia jest fakt, ze mam blokada do jedzenia i to do tego, do ktorego "kiedyś" nie moglam przestac sie obzerac.

Idę sie teraz szybko umyc i zmykam spać, bo jutro musze wstac na 9 do kosciola i postanowilam, ze od razu popowrocie pocwicze, zeby nie przekladac na wieczor. 


Jeden miesiąc, a może zmienic tak wiele .. 
SGD juz 1h 16 min jeszcze kilka codziennie takich chudych godzin i bede wazyc 45kg :))))))))))

Postanowilam sie nie wazyc, bo boję się co zobacze. Wiem jedynie ze tylko ta dieta pozwoli mi schudnac , niezaleznie ile teraz waze, a wiec to juz trwa, tak, jestem na srodze do chudej wersji mnie. 

Postaram sie traktowac SGD jak "gre", ktore musze po prostu przejsc. Nie myslec co i jak, tylko są reguly ktorych trzeba sie trzymac i musze przejsc przez nia. Taki sposob myslenia bardzo dziala, przynajmniej na mnie :)

piątek, 14 lutego 2014

Nowy początek

Tak jak obiecalam popowrocie z ferii zdam Wam relacje.
Przez te 5dni czulam się jak normalna dziewczyna. Z P. pilam alko, jadlam nie zwazajac co i kiedy. 
Moze nie objadalam sie niewiadomo w jakich ilosciach, ale jadlam wiele niezdrowych rzeczy w "niezdrowych" porach. Wiem, ze nie powinnam, ale obiecalam sobie ze te 5dni bedą "normalne".
Zaprosilysmy chlopakow, wypilismy tyle ze dalej praktycznie nic nie pamietam, bralysmy gorace kapiele ze świeczkami po dwie godzinny, tanczylysmy i spiewalysmy na caly dom i praktycznie w ogole nie spalysmy.  Bylo naprawde zajebiscie. Ogólnie to dwoch chlopakow powiedzialo ze jestem chuda i szczupla.. Kolejny umowil sie ze mna na walentynki ale nie mam sily isc bo jestem strasznie padnieta. Ogólnie to chyba im wzrok odjelo, no ale nie wnikam. Szczerze to niewazne co mówią ludzie. Ja źle czuje sie ze swoim ciałem i chce to zmienic, tak zebym  była szczesliwa, czyli waząc 45 kg. 
Ale pamietam o mojej obietnicy ktorej dotrzymam - po powrocie SGD. Tak jestem pewna swojej decyzji i jej nie zmienie. Chce być taka chudziutka jak P. i nie poddam się. Te dni i tak miną, a przeciez to tylko miesiąc, malutko. Poza tym na wiosnę chce juz dumnie prezentowac swoje cialo. Przez te 5 dni jadlam juz tyle zlych rzeczy, ze nawet mnie do nich nie ciagnie. Szczerze to czasem mialam moment kiedy tesknilam z zdrowym jedzonkiem dieta i przede wszystkim Wami.
Jutro pierwszy dzien, trzymajcie kciuki, napewno napisze :)






niedziela, 9 lutego 2014

Do wakacji bedzie 45 kg!

Tak do wakacji 45 kg, czyli musze schudnac okolo 10. Ale dam rade, wiem to.
Mam teraz ferie. Jutro do piatku wyjezdzam z P. Mowilam jej ze chce  przejsc na diete, ale ona ze ani sie nie napijemy ani nic. Dlatego powiedzialam, że okej. Te 5 dni bede starala sie bawic jak najlepiej i choc na chwile zapomniec o moich problemach. Poswiece je P. tak zeby je na dlugo zapamietala, bo za niedlugo juz moge nie byc taka chetna do zabawy.
Wracamy w piątek. Od soboty rozpoczynam SGD. I wierze że mi sie uda. Ten czas po feriach chce poswiecic na SGD i nauke. Nic poza tym nie bedzie sie liczyc i nie bedzie az tak wazne.
Zobaczymy ile schudne na tej diecie, jesli nie wystarczajaco to rozpoczne po niej SPD.
Wiem, że to tylko 2 miesiace, czyli akurat tak skoncze w polowie kwietnia jak juz bedzie cieplo i zrzucimy te wszystkie kurtki i grube swetry z siebie.
Chcialabym podziekowac, pewnej dziewczynie za wpis pod moim ostatnim postem.

" Dochodzimy do swojego celu, ale tam czyha zasadzka. Mówi, że jesteśmy już doskonałe, że możemy żyć pełnią życia. Kłamstwo! Zamydla nam oczy. Nakłania do porzucenia kontroli. Daje wolno rękę. Wyciągamy jej swoją, a ona nas wciąga. Skoro mamy już wszystko? Tracimy kontrolę. Jemy, jemy, jemy. To jest ten punkt. Kontrolę i wolę trzeba mieć zawsze. Ten okres bajki trwa moment. Potem wracają kilogramy, a ona nas opuszcza. Stajemy się gównem pozostawionym w połowie drodze. Jak zawrócić i być znów na szczycie? Małymi krokami. Stąpać tylko tam, gdzie nie byliśmy wcześniej. Ona chce, żebyśmy wrócili na starą drogę, ale to błąd. Nie możemy iść tą samą ścieżką. Musimy odnaleźć w sobie tę siłę, tę inną siłę. Być lepszą od niej. "

Te słowa bardzo do mnie trafiły. Dokładnie tak jakby ktos opisal moje zycie od tamtej pory ..
Ale musze wybrac nową "droge" odchudzania, i wlasnie to bedzie SGD. Naprawe bardzo dziękuje za Te słowa. 

Martwie sie tylko tym, ze pod koniec lutego jade na wakacje, ale nie chce przekladac diety, cos w srodku mi nie pozwala! Jak sobie tam radzic z dieta? Postanowilam ze codziennie na sniadanie bd jadla jajko/owoce do 100kcal, a na obiad bede wypatrywac za jakaś rybką. Dam rade! To tylko 2 miesiace. 
Tym razem sie nie poddam i wierze ze schudne, a w wakacje bede mogla codziennie prezentowac swoje chude cialo. 

Wczoraj byłam u P. bo szla na stodniowke ze swoim chlopakiem, pomagalam jej sie ogarniac itp.. ale gdy zobaczylam jaka ona jest chudziutka w tej obcislej sukience i jakie ma nozki, to nagle tak jakbys ktos zatkal mi gardlo i powiedzial "NIC JUZ NIE ZJESZ", doslownie. 

Odezwe sie w piątek jak wrocę.
Mam nadzieje, ze Wy tez wkoncu uwierzyłyście w swój sukces bo to podstawa!

P. wyglądała identycznie w tej sukience jak ta dziewczyna na zdjeciu ..





środa, 5 lutego 2014

Cały dzisiejszy dzien w domu .. rozpierdala mnie. P. odmowilam wyjscia do kolegi. Dlaczego, chociaz nie chcialam siedziec w domu? Bo nie mialam ochoty prezentowac swiatu swojej wielkiej dupy, wiec zostalam isama w pokoju i jadlam .. 
Co jest ze mną nie tak? Dlaczego nie mogę przestac jesc, jesli powiem sobie ze koniec nie chce juz tak zyc. Teraz coraz częsciej mysle o tych dniach gdy dotknęłam perfekcji, gdy budzilam sie i patrzylam na moje chudziutkie nózki i uda jak u malej dziewczynki. Brakuje mi tez osoby, starej mnie .. 
Czuje sie strasznie samotna przez to dzisiejsze siedzenie w domu. Jeszcze cały czas sprawdzałam czy pewien chlopak wszedl na fb. Tak wszedl ale nie napisal. Dlaczego skoro jeszcze przedwczoraj jak pisalismy, to tak nam szybko czas zlecial, ze nawet nie wiedzielismy kiedy minął ten czas od 23 do 2. Moze zrobilam złe wrazenie. Ale wiecie co .. przez to ze  z nim pisalam poczulam, ze strasznie potrzebuje takiego kogos. Brakuje mi bliskosci i takiej wylacznosci z jedna osoba. Ale dobrze wiem, ze jak nie schudne nie bede z  nikim szczesliwa, bo nie pozwole sie dotykac po moich grubych nogach.
Wymyslilysmy z P. plan na nasze zycie. Ona postanowila ze bedzie bardziej otwarta w stosunku do chlopakow (chociaz jest bardzo otwarta i sama ma chlopaka .. ale nie chcialam jej tego mowic) a ja ze schudne. Jak marazie jej lepiej idzie ..
Pamietam, ze wtedy jak bylam juz taka chudziutka zapytala mnie, czy nie jest dla mnie za gruba teraz i czy nie mysle tak o niej. Odpowiedzialam, ze nie, chociaz tak naprawde uwazalam, ze ja na jej miejscu bym cwiczyla. Teraz jak to wspominam, to widze ze przez tamto schudniecie stalam sie strasznie pewna siebie, chcialam wychodzic do ludzi, chodzic na imprezy, miec chlopaka i zajebiste zycie .. no i zaczelam zrec i przytylam. To był moj prawdziwy koniec. Nie ma dnia zebym nie myslala o tych "chudych" czasach. Tak wiem, pewnie teraz myslicie o mnie, ze debilka zamiast ruszyc dupe, to uzala sie nad soba, wspomina przeszlosc i wpierdala. Ale ja juz chyba nie potrafie odnalezc w sobie tej sily .. takiego zawziecia. Staram sie motywowac, codziennie sobie wypisuje liste. I wyglada to tak, ze wieczorem ukladam sobie plan diety po moim calodziennym wpierdalaniu, a potem budze sie i zas robie to samo. 


Nie chce mi się już zyć. Czasem naprawde chcialabym umrzeć.

MOTYWACJA




środa, 29 stycznia 2014

Z diety baletnicy nic. A dlaczego ? No własnie. Bo moja mama zauwazyla ze nie jem i powiedziala ze moge jesc malo ale nie moge nie jesc w ogole, tak ze jej nawet nie zaczne. Ale za to postanowilam jesc 300 kcal dziennie. 
Wiecie moze ile moge schudnac w ciagu 2 tygodni na tym? + oczywiscie brzuszki i nozyce.
Waze około 56/7 kg i 165 cm. 



Jestem zła na siebie! Ciągle jem. No nie wytrzymam juz tego kurwa. Musze wpasc znow w wir odchudzania - wstac, zjesc wyznaczone posilki, pocwiczyc i isc spac! 
Nie daje sobie rady. W niedziele po moim obzarstwie, siedzialam sama w pokoju i plakalam. Wzielam jedna tabletke uspokajajaca, potem zaczelam sie zastanawiac czy nie wziac ich wiecej .. zeby umrzec albo chociaz wyladowac w szpitalu, bo moze oni tam by mi pomogli. 
Gdy siedze w domu dluzej to ten problem mnie przytlacza. BO BOJE SIE SAMEJ SIEBIE. Nie moge siedziec sama, bo siebie nienawidze..

Od jutra 300 kcal, prosze dajcie znac jesli ktoras z Was wie ile moge schudnac na tym w 2tyg. 
A i jeszcze jedno pytanko.. czy bralyście moze chrom i czy dziala? Ja kupilam, bo czytalam ze zmniejsza laknienie.
W dodatku zbliza mi sie okres, ale nie poddam sie temu jedzeniu!
Nie moge uciekac przed sobą. 
Chce w wakacje ubrac obcislą spódniczke i wyjsc z P. na miasto bez wstydu ze jest ode mnie o polowe chudsza .. 
W głebi siebie mam nadzieje, ze do miesiaca (do wyjazdu na Kanary) uda mi sie tak schudnąc, ze pożycze od P. taka zajebista spodnicze. ALE TO ZALEZY TYLKO OD CIEBIE GRUBA SWINO.
Kocham Was i dziekuje ze znów sie udzielacie:*

MOTYWACJA




Do wakacji juz niedaleko wiec przestan jesc!


sobota, 25 stycznia 2014

Chce czuć głód

Hej, 
DIETA PRZELOZONA, od jutra .. ale to naprawde nie moja wina.  Moja mama miala wolne, nie wiedzialam o tym jak decydowalam sie na diete. Wymyśliła sobie wspolne rodzinne obiady, tuczace podwieczorki, a ja mowilam ze nie chce, ale ona ma juz dosc tych moich diet i powiedziala ze mam zjesc.
Na szczescie pojechala dzisiaj do siostry i od jutra moge spokojnie zacząc prowadzic baletnice i caly dzien sie glodzic! 
Rany mam takie wyrzuty sumienia, ze zmarnowalam te dni. Czuje sie jakby mnie ktos napompowalam.
Ale cwiczylam dzisiaj 20 min takiego intensywnego trnignu, potem 10 na boczki i 6-cio mintowy filmik Ewy Chodakowskiej. Dwa razy wypilam herbatke przeczyczajaca ..
Ale i tak nic nie da to wszystko. 
Czuje taki jebany brak kontroli jakby ktos mna rządził, a ja ulegala temu wszystkiemu nie majac wlasnego zdania. Nie wytrzymam nadal bycia w tym ciele! Co wieczor sie zabijam myslami, placze zamknieta w lazience. Jeszcze te napady .. jak mam sobie z nimi poradzic? Chce panowac nad soba i tym co mnie otacza. nie chce codziennie zasypiac nazarta z lzami w oczach.
Dzis powiedzialam P. że wymoiotuje i nie pojde z nia do kolegi. Ona zaczela sie mnie pytac czy to napewno dlatego czy moze nie lubie jej chlopaka i nie chce isc z nimi do tego kolegi. Szkoda, ze nie zna prawdziwego powodu  .. to nic nie ma wspolnego z jej chlopakiem, praktycznie nic do niego nie mam. Po prostu czuje sie jak gruba swinia i nie chce pokazywac sie ludziom w takim stanie. Chcialabym byc glodna, poczuc znow glod, ktory w obecnym czasie jest mi obcy i widziec jak moj tluszc niknie.
Nie chce tak zyc, nie majac nad niczym kontroli. Nauke tez zjebalam w tym polroczu. Musze sie wziac w garsc! Nie wytrzymam juz takiego zycia, uwieziona. 
Caly czas moja motywacja niknie. Rano jest okej, a po poludniu znika nie wiadomo gdzie.
Dlatego teraz tylko nauka, dieta baletnicy i Wy. Nic w obecnym czasie sie nie liczy.
Te 10 dni, maja byc inne niz te do tej pory. Maja mnie w koncu podnies, zebym uwierzyla w siebie choc troche bardziej. I nie, w tych dniach nie bede nasiłe udawala przy ludziach szczesliwą jak to zywkle robie. 

JURO DIETA BALETNICY. 
Moze w koncu poczuje glod, chociaz wieczorem. 
Dlaczego nie moge uwierzyc w siebie i w to ze schudne? Juz tak spadla moja samoocena? 

Odezwe sie jutro jak najszybciej.

MOTYWACJA




Brak kontroli.Brak kontroli.Brak kontroli.Brak kontroli.Brak kontroli.Brak kontroli.Brak kontroli.Brak kontroli.
Chce głód.


czwartek, 23 stycznia 2014

AKCJA MIESIĄC- dieta baletnicy

Cześć kochane !
Za miesiąc jade na Kanary i do tego czasu musze schudnąc do przynajmniej 50 kg! Teraz waze 57 kg. Mam cały miesiąc zeby schudnąc 7 kg!  Od jutra biore sie za diete baletnicy. Wiem, ze jest rygorystyczna ale nie mam wyboru. Wiem, że jak pojade tam z moim obecnym ciałem te wakacje beda zjebane i pomimo zajebistego miejsca ja bede smutna. Dlatego od jutra tj. 24 stycznia WIELKA AKCJA ODCHUDZANIA!
Liczy sie kazdy ubyty gram, deko...... musze dac rade! Sądze ze na baletnicy schudne gdzies z 4 kg, wiec potem jeszcze 3 na jakims malym jedzonku i bedzie 50 kg!
Chce ktoś zacząć ze mną? :) W więcej zawsze razniej. 

Jadłospis diety baletnicy jest bardzo ścisły:


dzień 1 i 2 – pijemy tylko wodę i kawę bez cukru (ewentualnie z odtłuszczonym mlekiem),
dzień 3 i 4 – ten etap opiera się na chudym serze białym lub twarożku,
dzień 5 i 6 – jemy tylko gotowane ziemniaki w mundurkach (maksymalnie 11 dziennie),
dzień 7 i 8 – spożywamy tylko białe, gotowane mięso (ok. 0,5 kg dziennie),
dzień 9 i 10 – możemy jeść bez ograniczeń warzywa, przede wszystkim zielone, pomidory.

W praktyce:
24,25 stycznia- sama woda i kawa (1 litr płynów)
26,27 stycznia-dwa serki wiejskie, jogurt naturalny (2.5 litra płynów)
28,29 stycznia- teraz nie dostane nigdzie ziemniaczkow w mundurkach, wiec 6 kromek wassy dziennie (120kcal) , (3 litry płynów)
30,31 stycznia-chudy kurczak- 0.5 kg dziennie (2.5 litra płynów)
1,2 luty-sałata, pomidory etc.

Przypuszczam, że wiekszość z Was już o niej słyszało, ale nie zaszkodzi powtórzyc :) 
Jutro o samej kawie i wodzie.. bedzie ciezko, ale zadna dieta nie jest latwa. 
Nawet racjonalne odzywianie i ćwiczynia.
Najwazniejsze to postawic sobie cel i do niego dązyc. 
Po drugie już niebawem ferie, wiec bedzie jeszcze latwiej, bo zazwyczaj jak wracam ze szkoły to chce mi sie zrec, a takto bedzie spoko bo bede w domu wiecej czasu i bede mogla wiecej palic, wiec mi to wszystko ulatwi. 
2 lutego zakonczenie baletnicy no i mam nadzieje mniej na wadze.
Jeśli ktoras z Was rowniez stosowala ta diete to zdajcie relacje w komentarzach.

Trzymajcie za mnie kciuki, Wam też zycze powodzenia :)

WAKACYJNA MOTYWACJA






Odezwe sie jutro i opowiem jak po pierwszym dniu:*