Nie pisałam od piątku, ale musiałam sie sama jakos pozbierać. Wchodziłam na wasze blogi czytalam, motywowałam sie jak mogłam ! I powiem wam, że dzis nie dałam się zadnej ochocie "na coś". Wróciłam ze szkoły i poczułam, ze ja pierdole zaraz sie na cos rzucę. No dosłownie tak sobie pomyslałam. Wziełam sobie troche płatków i wtedy pomyślalam opanuj sie, bo bedziesz zalowac gruba świnio i wiecie co? DAŁAM RADE :)
W ogóle kminiłam sobie nad tymi napadami, dietami i wgl. Stwierdziłam, że przeciez do od samej mnie zależy co wezme i zjem. Moge nic nie jesc, moge jesc mało, a moge sie nazrec, tzn nie moge, ale to ode mnie zalezy. Uświadomiłam sobie, ze nie, nie bede ta normalną i przecietna dziewczyna jak na przyklad takie z mojej klasy, bo ja jestem kimś innym. My jestesmy tymi wyjatkowymi :) One są przecietnymi dziewczynami z problemami co sobie wpierdolic - hot doga czy moze dzis frytki?
Niieee, łe. W ogóle to jak wracałam dziś ze szkoły to na drodze lezalo spagetii i sobie pomyslalam tak w momemncie ' o fuuu, jakie to tluste ' i nagle po tym uswiadomilam sobie, ze moją pierwsza mysla nie bylo 'jak przyjde do domu to sobie zrobie, bo jejuu to takie pyszne'. Wiem troche glupie, ale naprawde poczulam ze jestem z siebie dumna haha :)
Nie moge się już doczekac przerwy światecznej. Po prostu zyje teraz tylko tymi 17 dniami wolnego. Boze, DZIEKUJE! :) Zero szkoły, tylko ja, głodowka, spadek liczb na wadzie, filmy, ksiazki no i znajomi. Dajcie już to wolne !
Ogólnie to się ostatnio bardzo, ale to baaaaaardzo zdziwiłam. Poszłam z kol z klasy na szluga i wyjmowalam cos z torebki to mi powiedziala, że strasznie zjechałam z ud. Dodała, ze mam prawie juz uda jak łydki.
Szczerze to nie spodziewałam się, że ktoras z nich mi to powie. Może one wszystkie nie są aż takie złe? Albo powiedziąła to tylko po to, zebym nie schudła? No nie wiem. Też jestem jebnięta. jak mówią, ze przytylam od tamtego roku (no bo przytylam, wazylam wtedy 44kg a teraz 55kg, kto czyta mojego bloga to wie bo juz to opisywalam, ale wtedy bylam na bardzo rygorystycznej diecie i zaczelam zrec, wiec waga wrocila) Natomiast wracajac do mojej rozkminy to jestem glupia, bo jak mi mowia wlasnie ze przytylam- zle, jak mowia ze schudlam to tez zle, bo juz węszę,. że to jakis podstep haha. W sumie to sie nie przejmuje, jakos oduczylam się przezywac kazde słowo wyrzucone z ust innych ludzi. W dupie to mam zaproszeniem :)
Zmotywowałam sie. Nie będe podawac czym, bo nie chce zapeszac, ale naprawde jestem zmotywowana i wierze bardzo ze schudnę. Teraz już bym najchetniej zaczęła ćwiczyć, ale musze chwile odczekac bo jakies 20 minut temu jadłam obiad, wiec nie moge od razu. Ale naprawde, bardzo sie cieszę, że powróciłam na dobry tor, bo nie wiem czy wytrzymałabym psychicznie te moje ostatnie dziwne dni obzarst, płaczu i myśli.
"Płacz pokazuje, że jesteś słaby i nie masz nad niczym kontroli"
Tymi słowami się ostatnio kieruje.
Jejuuu ale sie rozpisałam, przepraszam, ale tyle nie pisałam i musiałam wam wszystko opowiedzieć. Podam bilans i już daje wam spokoj :) A jeszcze co do diety to postanowiłam jesc okolo 300 kcal, nie musi byc to rowne 300. Moze być ciut wiecej, ciut mniej, ale około!
Bilans:
śn: 2 waza + 3 plastry pomidora = 50 kcal
IIśn: pół jogurtu truskawkowego=50 kcal
ob: 2 wafle ryżowe + 2 łyzeczki dzemu = 120 kcal
kawa: 2 lyzeczki cukru + mleko = 90 kcal
pare płatków=20 kcal
3 łyzeczki zupy gerber = 20 kcal
Razem: 350 kcal
Obiad dziwny, bo mialam na samym poczatku zjesc tylko zupke, ale była ohydna, dlatego zjadlam wafle i wypilam kawe. Wole tak zrobić niz rzucić sie na miske słodkich płatkow i tabliczke czekolady. Jest OKOŁO 300 kcal, więc jest okej. Nie moge też popadac w paranoje, bo dla normalnego funkcjonowania jest to malo, po drugie ćwicze.
Wczoraj rozmawiłam z mama o moim jedzeniu. Powiedziała mi, że moze mnie umówic do dietetyka. Zatasnawiam sie nad tym. Naprawdę nie wiem .. Dietetyk da mi pewnie nie mniej niż 1000 kcal, a dla mnie to straaasznie dużo. Czuje, że nie moge tyle jesc (nawet zdrowych rzeczy) Jakbym chciała tak zdrowo schudnąc byłabym na stronie vitalia a nie tutaj . Ale moze chociaz warto isc i porozmawiac z taką pania dietetyk? Może dowiem się jakis ciekawych rzeczy .. Co byście zrobiły na moim miejscu?
MOTYWACJA :
Fajnie, że się powstrzymujesz i dajesz radę tym pokusom. Do tego znalazłaś motywacje-super! I nie wiem co sądzić o tych koleżankach. Nie przejmuj się nimi, nie ważne co mówiła, ważne co Ty czujesz! ;)
OdpowiedzUsuńJa bym się przeszła na tą rozmowę. Nie musisz się przecież zgadzać na dietę, a możesz skorzystać z jej rad ;) Trzymaj się ;*
ja bylam u dietetyka. 1400 kcal, zdrowe odzywianie i cwiczenia i schudlam. ale malo mi i teraz SGD. tak samo mysle o wolnym - 2 tygdnie, glodowka bez szkoly ah!! :D
OdpowiedzUsuńokey, możemy razem głodować. jak Ty to znosisz w ogóle? ja się tak kłócę ze sobą, płakać mi się chce że nie mogę jeść, strasznie ciężko mi chciałabym mieć wsparcie 24h...
OdpowiedzUsuńpodaj mi proszę mejla ;)
OdpowiedzUsuńok, napisalam :P
OdpowiedzUsuńJa też odbieram źle słowa "schudłaś". Tak jakby mówili "coś tam widać, ale wciąż się za mało starasz". Dietetyk powinien najpierw sprawdzić co źle trawisz lub czy jesteś uczulona, dzięki temu wiesz co wyrzucić z diety :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę ci bilansu ;3 Świetnie ci idzie .
OdpowiedzUsuńhttp://proana-motyki.blogspot.com/ ---> zapraszam do mnie .