czwartek, 12 grudnia 2013

.

Czy ja musze zas wygladac na zaglodzoną, żeby ona w koncu jakos mi zaczela pomagac a nie tylko mowic, ze mam slabe oseny, nie staram sie, nie ciesze sie zyciem, jestem sfrustrowana ? 
Mam już tego dośc. Rzygam nią. Nie mogła by mi po prostu powiedziec ze mam okej te oceny, ale zebym starala sie troche bardziej, tylko od razu drzec i wyzywac?
Jak się z nia dziś pokłociłam to jej wykrzyczalam w twarz ' ze chyba musze sie znow zaglodzic, zeby znowu byla dla mnie mila ' a ona mnie zaczela bic i prawie mnie uderzyla w twarz, ale sie pohamowała w ostatniej chwili i powiedziala ze jak jeszcze raz tak powiem to juz nie bedzie mnie tylko straszyc .. 
Dlaczego jak byłam chuda tak nie robiła? Teraz przytyłam bo myslalam ze w koncu bd zyc normalnie, to znowu mnie taktuje jak nic nie wartą swinie?
Wiem, ze mnie kocha, ale musi zrozumiec ze nie bede we wszystkim najlepsza, ze nie musze miec samych piatek. Najbardziej zabolalo mnie to, jak powiedziala, ze ma dosc mojego placzu, stania przed lustrem i uzalania sie nad soba. Powiedziala, ze sama sobie wymyslam ten problem, bo nie mam innych, zamiast zając się nauką. Ona tego nie rozumienie. Dla niej moje calodniowe mysli o jedzeniu, cwiczeniach, nienawisci do siebie i swojego ciala to nie problem tylko moj bezuzasadniony wymysl? Czasem jej nienawidze .. 
Chcialabym, żeby choc raz powiedziala, ze nie musze byc we wszystkim doskonala, ale nie bo po co,
Jedna rozmowa mogla by tak wiele zmienic, ale na chuj? Co z tego, ze twoja corka ryczy po nocach, nie moze spac, caly czas stosuje jakies diety, albo sie obzera i rzyga? Przeciez to nie problem, bo najwiekszym problemem na tym swiecie jest to ze z TRZECH przedmiotow na CZTERNASCIE idzie mi slabiej (czyt. bede miec 3 na polrocze). No ja pierdole straszne. Szkoda, że ja sie tym tak nie przejmuje. 
Po dzisiejszym "milym" wieczorze postanowilam, ze jak bede miec corke to od urodzeNIA, bede jej mowic ze jest piekna, na swoj sposob. Tlumaczyc ze kazdy czlowiek jest w czym innym zdolniejszy i ze nie musi nikogo doganiac, bo i tak bede ją kochać. Co nie znaczy ze nie warto walczyc o cos lepszego. 
Nigdy nie pozwole, zeby moje dziecko mialo takie problemy jak ja teraz. 
Krzyże mnie bola od zginania sie nad kiblem, rzygalam dzis wieczorem po powrocie od przyjaciółki.
Ogólnie to stwierdzilam, ze jestem z nią bardzo blisko, ale tak naprawde malo o mnie wie.
Nie wie, ze jak sie najem to rzygam, ze placze i ciagle mysle tylko o jednym, ze moja samoocena to dno i tez nie pojmuje mojego problemu. W sumie to nikt "normalny" go nie pojmuje procz Was.
Dlatego podczas tej przerwy swiatecznej chce sie glodzic. Glodzic, glodzic i glodzi. Moge nawet zemdlec. Wazne zeby zauwazyli ze schudlam i zeby sie martwili! Zeby zdali sobie sprawe ze ten moj "nie problem" to grozny, straszny i wielki szajs ktory rujnuje moje zycie i ze mnie czasem tez warto zapytac jak sie czuje i jak sobie radze z tym. Dodac chociac, ze mi pomoze. A jesli chodzi o dietetyka to powiedziala, ze mnie nie umowi na wizyte bo jedno spotkanie koszyuje 150 zlotych, wiec musze sobie jakos sama poradzic.
NIENAWIDZE CIE MAMO ZA TO I ZROBIE WSZYSTKO ZEBYS ZNOW SIE MARTWILA, NIE MOGLA SPAC PRZEZ MOJ SPADEK WAGI, CHUDOSC I BLADOSC.
BARDZO CI TEGO ZYCZE. 


Bilans:
śn: jablko + kawa
IIśn: jablko
obiado-kolacja:nawpierdalanie sie + rzyganie 

Takze to by bylo na tyle. Czekam teraz tylko 21 grudnia i moją głodówkę.
Kocham Was i naprawde nie wiem jakbym sobie poradziła bez tego bloga i wyrzucenia tutaj wszystkich moich myśli.

5 komentarzy:

  1. Skąd ja to znam.. No nic, trzymaj się motylku ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem Cię bardzo. Pragnę zagłodzić się, dla mamy, dla nich.
    Ty trzymaj się chudo :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana. Rodzice mają tak zawsze.. i to, że wydaje Ci się, że się nie martwią, to nie prawda. Rodzice to rodzice i martwią się ZAWSZE. Ale to straszne z ich strony, że tak się zachowują. Trzymaj się i pokaż im, że jesteś ważniejsza niż oceny!
    PS Mogłabyś usunąć weryfikacje komentarzy? Czasem trudno się odczytać c;

    OdpowiedzUsuń
  4. ;(

    Spróbuj chociaż trochę nabrać dystansu co mówi matka... Może jak zobaczy, że masz w dupie to, że Cię tak tyra, to trochę odpuści. A może nie odpuści, ale po prostu Ty się nie będziesz tak bardzo tym przejmowała. Mi pomogło...
    Ja patrząc na to wszystko nie chce mieć dzieci, boję się, że spierdolę im życie tak jak moja matka mi.

    Trzymaj się, dasz radę!!!! ; ***

    Tak, ćwiczyłam coś tam. Ogólnie ja strasznie dużo chodzę. Wszędzie pieszo i też czasami po prostu "w wolnym czasie" wstaję i wychodzę z domu i sobie po prostu idę sama na spacer. No a poza tym brzuszki, trochę Mel B, jakieś pompki, przysiady. I się rozciągam, trochę tańczę sama dla siebie w domu. Ale to tak różnie z ilością tego wszystkiego, zależy od dnia, moich pokładów energii i możliwości (jak jest moja matka w domu, to nie mogę ćwiczyć).

    OdpowiedzUsuń
  5. W piątek skończyłam SGD, od jutra SPD.

    OdpowiedzUsuń