sobota, 24 maja 2014

Nie wiem czy ktoś mnie tu czyta, nie komentujecie, troche mnie to martwi.
Pisałam w poprzedniej notce, że ja nie mogę komentowac bo coś mi sie zepsuło i nie wiem dlaczego nie dodaje mi komentarzu, ale wierze i trzymam za Was kciuki w duchu , mam nadzieje ze Wy za mnie też. 

Postanowiłam rozpocząć SGD.



Chcę do wakacji wyglądac o niebo lepiej. Nie wyobrazam sobie obecnej mnie w spodenkach ..
W miarę możliwosci bedę codziennie zdawać Wam relacje jak mi idzie, codziennie po szkole postaram się siąść i napisać, tym razem obiecuję. 

U mnie jest lepiej. Jem o wiel wiele wiele mniej slodyczy. Ostatnio moja waga pokazala 61,6 kg. Jeszcze ostatnio bylo 63,5 co było porazka. Walcze, ale teraz chcę dać z siebie wszystko by osiagnąc cel. Cieszę się, że pokonałam ta władze slodyczy, ze jestem w stanie zapanowac nad zjedzeniem ich. Gdy przypomne sobie zime, jak jadlam i jadlam bez opamietania to przechodzą mnie ciarki. Teraz jest inaczej, znacznie lepiej :)


Moja motywacja?

Nie chcę sobie zniszczyc życia i moich marzeń przez brak samodyscypliny i silnej woli. Bez niej w zyciu, w niezaleznie czym polegne, nie chodzi tylko o diete czy cwiczenia. Musze w sobie ponownie wypracowac kontrole i samodyscypline. 

Chce znów spojrzec w lustro i sie usmiechnąc. Patrzec na swoje nogi z podziwem, ze doszłam do tego sama cięzką pracą.

By móc się zajebiscie ubierac, tak jak chce, i by wszystko lezalo na mnie idealnie. 

By na zakonczenie roku ubrac obcisła kiecke i pokazac tym wszystkim grubym swiniom, że nie powinny mi nawet w zarcie przez ten caly rok wypominac to ze przytyłam. Niech zobacza na koniec ze znow osiagnelam to o czym one marza! I by było im wstyd za te wszystkie docinki.

Plan:
W weekendowe bede starac sie jak najmniej siedziec w domu, a jesli juz to sie uczyc, czytac ksiazke, pisac tutaj badz pamietnik, wstawac jak najpozniej i duzo duzo sprzatac, zakupy itp.
Codziennie po szkole bede wracac do domu, jesc obiad, nastepnie pisac tutaj i chodzic spac, albo wyjsc gdzies z P. Potem miedzy 16 a 19 cwiczenia. Nastepnie gorąca kąpiel i tv z rodzicami jak co wieczor :) Lubię czasem spędzić z nimi czas, choc zazwyczaj zle ich traktuje. Ale moze to powod tego, ze nie potrafie wyrazac uczuc i jestem troche zamknieta w sobie, chociaz zgrywam zarozumialą i pewną siebie nastolatkę zeby to ukryc. Nie lubie pokazywać, ze jestem słaba, nie potrafie sie przy kims rozplakac. Moja maska mi na to nie pozwala. Dobrze ze chociaz tutaj moge napisac, co tak naprawde czuje i myslę. I byc po prostu sobą, a nie tą niby "zapatrzoną w siebie suką".
Dziekuje.


A dzisiaj zamiast zdjęć moja ulubiona piosenka:



POWODZENIA! :*

środa, 21 maja 2014

Hello :)

Cześć.
Wiem, że bardzo dawno nie pisalam, ale jakos nie moglam. Dzisiaj gdy tu weszlam poczulam, że w koncu jestem w "swoim" świecie.  Chcialam wam skomentowac posty, ale nie wiem dlaczego się nie da, daje "dodaj komentarz" i nic. MIalyscie tak kiedys?
A co u mnie?
Obecnie nie przytylam od miesiaca!! Jak na mnie jest bardzo ale to bardzo ogromny sukces. Był nawet jeden caly tydzien w ktorym nie zjadlam NIC slodkiego :)
Za miesiąc wakacje, a ja ich najnormalniej swiecie nie chce. Chcialabym po prostu zamknąc sie w domu, zeby wszyscy ludzie na swiecie znikneli a ja po prostu moglabym sie odchudzac. 
Czesto mam takie stany depresyjne, wahania nastroju, w momencie moge sie poplakac.. 
Ostatnio zaczełam wymotowac, znalazlam sobie taka ucieczke od tego gdy sie najem. Wiem ze nie powinnam, ale jakos czuje sie po tym lepiej. 
Denerwuje mnie to ze nie daje rady i co zaczne diete to sie poddaje.
Wszystko bym dała za 50 kg, musze schudnac 12.
Czesto mysle o tym gdy rok temu wazylam 44kg, chcialabym sie chociazby wrocic na jeden dzien do tego okresu. Strasznie mnie to boli ze zawalilm i przytylam. Teraz wstydze sie swojego ciała. Zakrywam je po swetrami, w dodatku najczesciej chodze w getrach, bo w spodniach zle sie czuje. Mam 168cm i w moim przypadku 60 kg to PORAZKA.
Zastanawiam sie nad baletnica, musze jak naszybciej schudnac. W dopdatku 6 czerwca mam komers, wiec pasuje jakos wygladac. Postaram sie wchodzic tu codziennie. Ciesze sie, ze wrocilam, bardzo ale to bardzo tesknilam za Wami :)


Była ktoras z Was na baletnicy? Jakie mialyscie efekty? :)

Bede teraz jesc 300/400 kcal dziennie, wiem ze dam rade. Mam swoj cel i jego bede sie trzymac.

MOTYWACJA




czwartek, 24 kwietnia 2014

Dzień 1 ! :)

Pierwszy dzien w pełni udany, nawet nie było tak trudno.
Dzisiaj mialam egzaminy wiec poł dnia w szpilkach, ale to nic, przyszlam, poszlam na spacer z psem i pocwiczylam :)

Bilans:
Śn: 2 wassa z twarozkiem i pomidorem
IIśń:jabłko
Ob:zupa na samych warzywach
Pod:jablko,kiwi
Kol:wątróbka z warzywami

Cwiczenia:
Skalpel ewy chodakowskiej

Kolacja o 18:00, wiec jest okej bo i tak zazwyczaj chodze spac kolo 23.

Waga dzisiaj: 63,4;//////// Pierwszy raz w zyciu tyle waze, ale nie dziwne .. po glodowkach, obzarstwach i zas obzarstawch to normalne. Mam nadzieje ze waga szybko zleci skoro po takich ucztach sporo ograniczyłam jedzenie i zaczelam cwiczyc.

Czuje ze tym razem sie nie poddam :)

Zyczcie mi szczescia bo jutro ostatni dzien egzaminow. Jak na razie poszlo świetnie.

Motywacja




środa, 23 kwietnia 2014

Powracam na 2 miesiące :)

Hej. 
Dawno nie pisalam, ale czasem tu zaglądałam. Moja waga bez zmian 60 kg.. moze 62/3.
Do wakacji chcę ważyć 50 kg, 12kg w 2 miesiace dam rade. Na dobre żegnam sie ze slodyczami i niezdrowymi rzeczami!
  
Bedechudabedechudabedechuda!

Plan:
1.3 lub 4 posiłiki o regularnych porach.
2.Duzo, duzo ćwiczen- ostatnio kupilam karnet na silownie i zajecia fitness, a w domu postaram sie codziennie cwiczyc skalpel ewy chodakowskiej i 300 brzuszkow i nozycych przez pierwszy tydzien (z kolejnymi tygodniami bede zwiekszac ilosc).
3.Nie liczę kalorii, jem po prostu malo i zdrowo.

Mam 2 miesiące, zaczynam od 24 kwietnia. Bede starała sie pisac codziennie. Teraz już nie ma wymowki co do odchudzania WALCZYMY! 

Jesli ktoś chciałby dolączyc do mojego planu dzialania, zapraszam :)
 Zrobilam sobie juz zdjecia calego ciala z przodu , z tylu i zobaczymy za 60 dni jak bedzie wygladac.
Wiem, że bedzie cięzko, wiem ze bedzie bolalo, ale wole plakac z powodu ze dzialam i wymaga to ode mnie poswiecenia, niz siedziec, nic nie robic i zazdroscic innym dziewczynym jakie to nie sa chude i piekne. Damy rade, w 2 miesiące mozna zdzialac cuda! :)

MOTYWACJA






środa, 26 marca 2014

"Ciało to twoja świątynia"- podniosłam się i działam

Cześć wszystkim.
Od ostatniego postu miałam kilka chwil bezradności, jeszcze większej bezsilności i strasznego płaczu. Ale tak naprawdę po co to wszystko. Mam przecież całe życie, więc mogę kazda diete wypróbować :) Po co zastanawiac sie którą i zmieniac , mieszać. Po drugie tak naprawde doszlam do wniosku ze to nie dieta jest problemem, lecz moja motywacja, a właściwie jej brak. 
Wczoraj chciałam ubrac spodenki z wakacji. Kupiłam je ważac 45 kg, teraz pewnie gdzies z 60 jest, boję sie nawet stawac na wagę. Zatrzymały mi się już gdzieś na początku ud. Nie wciągnełam ich do konca. Poczułam taką złość, ale jednoczesnie siłe "PIERWSZEGO LIPCA JE UBIERZESZ I BEDZIESZ ZAJEBISCIE SIE W NICH PREZENTOWAĆ". Dokładnie tak sobie pomyślałam :) 

Jutro pierwszy dzień SGD. 

Szczerze to jak sobie rozplanowalam bardzo dokladnie i dobrze ten jadlospis to np z 400 kcal wychodza naprawdę nie małe posiłki. Hm "posiłki", no nie wiem czy wasse można nazwac posiłkiem, ale chodzi mi, że lepiej zjeśc czegos duzo, co jest malo kaloryczne niż zjesc jedną bułe ktora zajmie to 400 kcal. 
To tylko 1 miesiąc. Dni teraz tak szybko uciekają. Nic nie stoi mi na przeszkodzie bym nie przeszła na tą dietę. Mam cichą nadzieję, że uda mi się schudnąć do 50kg. Moje ciało ma tak, że szybko chudnie, ale tak samo tyje w ekspresowym tempie. Po drugie po ostatnich miesiącach i dniach mojej wielkiej ilosci jedzenia , nagle takie BUM moze spowodowac duzy spadek wagi. 

Wierze, że mi sie uda i ze moze juz za miesiac wcisne sie w te spodenki, przynajmniej choc na cale uda wejdą.

Ostatnio mam bardzo dziwnie zmiany nastroju. Aż mnie to samą przeraża. Wiem, ze to przez jedzenie. P. i mama też bardzo dobrze o tym wiedza, jak mnie pocieszaja, lecz nie mowia tego na glos, bo nie chca robić mi przykrosci, ale bardzo dobrze wiem, że mnie rozumieją. Juz nie raz byly takie sytuacje, że mi mowily o co tak naprawde chodzi. Tylko wtedy wyrzucaly to z siebie, jak juz bylam w naprawde zlym stanie. 

Jednak wiosna robi swoje i gdy tylko wstając widze piekne sloneczko, chce mi się żyć. Dostaje jakiejś werwy do wszystkiego. Diety, ćwiczen, spotkan ze znajomymi, nawet na szkołe .. :)

To tylko miesiąc dasz rade, dasz rade. Po tej krotkiej chwili bedziesz wygladala o wiele lepiej, bedziesz sie czuc lepiej. Nie porzucaj takiej szansy. 

Życzę Wam wszystkim kochane dużo pozytywnej energi i abyście wszystkie do wakacji miały swoje piekne, wymarzone ciałka. 
Do jutra! :)




poniedziałek, 24 marca 2014

Bezsilność

Tak, znów wahałam sie czy napisać czy nie, ale jednak nie wytrzymalam. 
Po powrocie z wakacji miałam już nadzieje, wręcz byłam pewna że wygrałam z Aną, że odeszla. Niestety, wystarczyl tydzien, żeby wszystko powróciło do starego ładu. Znów myśli o dietach, na ktorą przejsc, moze sgd, moze ta, a moze inna,  o nazarciu się ...
W dodatku mam okres i juz w ogole. 
Naprawde uwierzyłam, że potrafie bez niej żyć, że sama wszystko ogarne, że musze się cieszyc z zycia bo nie tylko jedzenia i odchudzanie jest najwazniejsze.
Jeden tydzien i wszystko wrociło. Jestem głupia, bezsilna, gruba i znów uwięziona. Chce wolności! 
Chce znów czuć, że potrafie sama sie ograniczac i kontrolowac. Znów powróciłam do tej klatki Any. Boję się, znów płacze bo nie daje sobie rady. Dlaczego? Czemu to dotyka akurat mnie i Was? 
Chcialabym cofnąc się o 2 tygodnie wstecz kiedy naprawde czulam się już taka silna i niezalezna. 

A teraz, powtorka, objadanie sie, rzyganie, objadanie, glodzenie, objadanie, cwiczenia. 

Nie chcę tak zyć! Chcialabym komuś o tym powiedziec, ale wiem, że nikt mi nie bedzie w stanie pomóc, bo nikt "normalny" mnie nie zrozumie. 
Ja sama jeszcze 2 tyg temu jak sobie przypominalam to zycie ktore wlasnie znów wrocilo bylam zniesmaczona i wrecz uwazalam to za psychiczne.

Zastnawiam się na jedną kweistą, tak dietą :
-sgd
-rano wasa, potem obiad
-czy moze powrot do mojej diety z przed roku 

ale teraz :
-na sgd jestem strasznie glodna
-druga opcja, niby wydaje sie spoko, ale ja wole czeste posilki
-do starej diety boje sie wrocic, mam zwiazny z nia jakis dziwny strach. choc moze jakbym go przelamala to bylo by ok?


NIE DAJE RADY. 
Znów zabłądziłam i sama się uwięziłam, moje życie znow wyglada jak zycie niewolnika.

 A może po prostu zmienic nastawienie na takie jakie mialam po wakacjach.. 
Chcialabym wejsc na wage , ale wiem ze zobacze tam cos czego nei chce widziec, w dodatku mam okres. Nie, nie będe tam wchodzic.

Ide sobie rozpisac plusy i minusy wszystkich tych diet. 

Mam nadzieję, że chociaz Wy sobie lepiej radzicie, do zobaczenia ..